czwartek, 19 lipca 2012

Fragment I rozdziału


W kolejnych dniach było podobnie. Nie mógł uwolnić się od natrętnego wrażenia, że utracił kogoś bliskiego. Wyobrażał sobie, że to on jest bohaterem książki i wyciąga ją ze świata magii, wyrywa z rąk tamtych istot, aby mogli być na zawsze razem. Przeczytał książkę jeszcze raz, później czytał fragmenty z udziałem Weroniki, dialogi, opisy jej wyglądu. W uszach niemal słyszał pożegnalne słowa, jakie wypowiada na zakończenie powieści. Czytając czuł, że jest odrobinę bliżej niej, a jednocześnie towarzyszył mu narastający żal, że jest to tylko złudzenie bliskości.
W Internecie poszukiwał informacji o książce i autorze, który okazał się późnym debiutantem. Czytał streszczenia, recenzje. Książka była oceniania bardzo różnie, przy czym przeważały krytyczne opinie, zaś entuzjastycznych nie znalazł żadnych, co najwyżej ktoś napisał, że można przeczytać i tyle. Ogólnie nie cieszyła się wielkim wzięciem. Dokopał się krótkiego wywiadu z autorem, który okazał się jednak mężczyzną. Nazywał się Albin Kowalik i przez wiele lat pracował, jako nauczyciel geografii. Dwa lata temu porzucił tę profesję. Czym zajmował się obecnie, z czego się utrzymywał, tego nie ujawnił. Nie chciał również zdradzić czy będą kolejne powieści. Wreszcie na jednym z portali poświęconych fantastyce pojawiła się in-formacja o spotkaniu, które ma obyć się Poznaniu, w pubie Ameba, przy ulicy Piekary, z udziałem trzech miejscowych autorów książek o tej tematyce, w tym tego, którego poszukiwał.
Na spotkaniu usiadł w drugim rzędzie i przez pierwszą część uważnie obserwował pisarza. Mógł mieć około pięćdziesiątki albo może trochę więcej. Czerwonawa, zniszczona twarz i zmęczone oczy, nie wiadomo – pracą, życiem lub tym spotkaniem, utrudniały dokładne określenie wieku. Włosy koloru lisiej sierści, gdzieniegdzie ozdobione już były srebrzystymi pasemkami. Przyszło najwyżej kilkanaście osób. Spotkanie miało jałowy przebieg. Właściciel dwoił się i troił, aby ożywić atmosferę i zachęcał do zadawania pytań. Ucieszył się widząc uniesioną w górę jego rękę.
- O chcesz zadać pytanie. Jak masz na imię? – Mówił do wszystkich na ty licząc, że dzięki temu klienci poczują się jak w u siebie w domu.
- Maciej.
- Maciek. Świetnie – entuzjazmował się prowadzący. - Proszę. Do kogo kierujesz pyta-nie Maciek. Wspólne do wszystkich trzech autorów …
- Nie, do pana Albina Kowalika – uprzedził Maciej. Spojrzał z niechęcią na gospodarza. Nie cierpiał zdrobnienia swojego imienia. - Dlaczego nie chce pan napisać kontynuacji swojej ostatniej książki?
Kowalik początkowo zachowywał się tak, jakby pytanie nie padło pod jego adresem. Ociągając się odpowiedział leniwie, że stworzył powieść, która ma swój początek i koniec i jako taka jest sfinalizowana. Nie widzi sensu dopisywania kolejnej części.
- Dlaczego nie stworzyć historii o tym jak Weronika wyrywa się z wymiaru magii i po-wraca do naszego świata? – Upierał się Maciej.
- A po co? – Odburknął Kowalik. – Weronika chciała tam zostać.
- Z książki nic takiego nie wynikało – nie ustępował Maciej. – Dawało się wyczuć jej żal, że już nigdy nie zobaczy ukochanego.
- Z ukochanymi tak w życiu bywa – stwierdził niezbyt oryginalnie Kowalik. – Uznałem, że w wymiarze magii będzie jej lepiej – zakończył temat.
Maciej nie odezwał się więcej podczas spotkania. Padło jeszcze kilka ogólnych pytań i ogólnych wypowiedzi o literaturze, a potem wszyscy zajęli się już konsumpcją piwa przyprawioną rozmowami o sporcie, seksie i filmach. O literaturze szybko zapomniano.
Kowalik dopił swoje piwo, które sączył podczas spotkania i zaczął zbierać się do wyjścia. Maciej podążył za nim i zatrzymał go przed drzwiami wyjściowymi.
- Nazywam się Maciej Sosnowski – przedstawił się kompletnie. - Chciałbym pana prze-konać do zmiany zdania i napisania kontynuacji książki – mówił patrząc Kowalikowi w oczy życzliwym wzrokiem.
Pisarz westchnął ciężko i zmarszczył obwisłe policzka.
- Mówiłem już, że nie planuję kolejnej pozycji. Cieszy mnie, że książka tak pana poru-szyła, ale to była moja jednorazowa przygoda literacka. Życzę wszystkiego dobrego.
To mówiąc chwycił za klamkę, ale Maciej pozwolił tak łatwo się zbyć.
– Ta dziewczyna zasługuje na lepszy los, młoda, inteligentna i pełna życia, seksowna…
Kowalik po raz pierwszy przyjrzał się Maciejowi z większą uwagą. Utkwił w nim wzrok i wycelował pulchny paluch.
- Mówimy o postaci literackiej z powieści z gatunku fantastyki, pan tymczasem zachowuje się tak jakby to była żywa osoba, którą ja skrzywdziłem. Obawiam się, że zbytnio przejął się pan tą historią. Zalecam większy dystans i być może seans u psychoterapeuty, albo jeszcze coś innego. Seans z prostytutką. Może to wypełni panu pustkę. Teraz proszę zostawić mnie w spokoju, bo będę musiał poprosić właściciela, aby wezwał ochronę.
To mówiąc zniknął za ciężkimi, drewnianymi drzwiami, które zamknęły się twardym szczęknięciem.
Maciej stał przez chwilę w miejscu zastanawiając się czy wrócić do sali i porozmawiać z innymi o książce i autorze. Gdyby okazało się, że podzielają jego opinię, próbowałby namówić ich, aby razem naciskali na Kowalika i jego wydawcę, przyparliby ich do muru wymuszając napisanie drugiej części. Szybko porzucił ten zamiar. Obojętność sali na jego pytanie podczas spotkania nie rokowała nadziei na realizację takiego scenariusza.
Szarpnął za drzwi i wyszedł na zewnątrz. Łagodny chłód wiosennego wieczoru był jak balsam po dusznym pomieszczeniu Ameby. Właściciel oszczędzał na klimatyzacji.
Rozejrzał się dookoła. Po lewej zauważył jak Kowalik wsiada do swojego samochodu. Czym prędzej dopadł zaparkowanego przy chodniku własnego auta. Dziesięcioletnie suzuki swift ostatnio zaczęło sprawiać problemy, ale tym razem spisało się dobrze zapalając bez problemu. Ruszył za volkswagenem golfem Kowalika obawiając się, że kiedy ten doda gazu zostawi w tyle jego przestarzałego „japończyka”, wyprodukowanego na Węgrzech. Na jego szczęście kierowca miał na koncie piwo, więc starał się jechać maksymalnie wzorowo, sztywno przestrzegając ograniczeń prędkości w mieście. Maciej, który na spotkaniu pił tylko colę, mógł zawiadomić Policję, że jest świadkiem jak obywatel pod wpływem alkoholu prowadzi samochód, ale nie o to mu chodziło. Chciał dowiedzieć się gdzie mieszka Kowalik.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz